...jednak też nie trzeba napadać na hurtownię fryzjerską. Zestaw widoczny powyżej spokojnie powinien wyczarować zarówno idealnie wyczesane sukienki jak i najwykwintniejsze fryzury aniołków. Przyznam szczerze, że używam praktycznie wyłącznie szczotki dedykowanej szynszylom ze sklepu zoologicznego (niebiesko fioletowa ze zdjęcia)- radzi sobie z każdym rodzajem sznurka. Co ważne - wybierając się po nią do sklepu trzeba zwrócić uwagę, by druciki czeszące nie były zakończone plastikowymi kuleczkami- owszem do czesania zwierzaków najbezpieczniejsze , bo nie ranią skóry- potrafią jednak skutecznie zepsuć pracę. W skrajnych przypadkach czesząc sznurek składający się z wielu cienkich nitek możemy go zerwać, bo zahacza o owe plastikowe zabezpieczenia. Grzebieni używam, kiedy czasem przez niecierpliwość narobię sobie kołtunów na sznurkowej sukience, a baaardzo wiekowej już(co widać) dwustronnej szczotki- też dla zwierzaków, z naturalnego twardego włosia- do oczyszczania pracy z kłaczków innego koloru, przyczepiających się czasami np przy docinaniu szczegółów.
....i to od ich odpowiedniego wyboru zależy efekt końcowy. Robiąc dawno temu swojego pierwszego anioła użyłam sznurka wędliniarskiego, bo taki miałam w szufladzie. Efekt....no cóż, da się, tylko po co się męczyć i zniechęcać. Obecnie pracuję najczęściej na Łowiczance, Bobbiny lub Lovely Cotton. Przez palce jednak przewinęło mi się wiele firm i marek i powiem jedno, w tym wypadku liczy się nie tylko jakość, ale i ilość... Ilość pojedynczych nitek w jednym sznurku. Świetnie, gdyby było to ponad 50 nitek w sznurku skręcanym 3mm i ponad 100 w 5mm- takich wartości trzyma się m.in wspomniana Łowiczanka (3mm-60 i 5mm- 120 nitek). Od tego zależy nie tylko końcowy efekt- piękna, puszysta wyczesana sukienka czy włoski, ale też przyjemność i łatwość pracy. Nie czarujmy się- wku*w zwiększa się odwrotnie proporcjonalnie do ilości nitek- im jest ich mniej tym on większy ;). Wydaje mi się, że żeby nie ciskać na wpół gotową pracą w złości należy odrobinkę doinwestować, bo jednak sznurki markowe są sporo droższe niż tzw no name składające się raptem z kilku- kilkunastu pojedynczych nitek. Ceny sznurków typu Łowiczanka czy Bobbiny startują najczęściej od dwudziestu paru złotych za 100m sznurka 3mm ,ale w niektórych miejscach w sieci można nabyć podobne marki "na metry". Sznurki beznazwowe (choć nie zawsze, czasem te gorsze gatunki wabią nazwą, więc warto wczytać się w opis) kupimy już za parę złociszy.
Ilości pojedynczych nitek w sznurku obrazuje powyższe zdjęcie. Od lewej: Łowiczanka 3mm- 60 nitek, Łowiczanka 5mm- 120 nitek i bordowy sznurek no name 3mm - 11 nitek. Sznurki wielonitkowe łatwiej się rozczesują, mniej kołtunią i sypią w trakcie pracy. Łatwiej z nich uzyskać efekt puszystości i gładkiej sukienki- rzadziej się też rwą przy czesaniu. Nie znaczy to jednak, że tylko z nimi pracuję! Beznazwowce kocham za bardzo szeroką gamę kolorystyczną i są moim głównym materiałem przy tworzeniu pomponów ze sznurka- albo do dekoracji pracy, albo jako bazy zwierzątek (polecam podejrzeć minimisia w galerii prac). Nie ma co ukrywać- aby pompon był puchaty i idealny do jego wykonania trzeba zużyć bardzo dużo sznurka - a te markowe są drogie. W przypadku używania do tego kilkunitkowych sznurków na pewno sporo oszczędzam, ale też chodzi tu o szybkość ich kosmacenia się i mechacenia- w wypadku pomponów przestaje być to wadą- przyspiesza pracę i daje efekt wow. Na rynku spotykane są też inne rodzaje sznurków. Plecione często wykorzystuję na rączki czy nóżki postaci, 3ply czyli skręcane z trzech nitek mają łatwość wyplatania ale też dają fajny efekt lekkiego skrętu włosów.... A o sznurkach jutowych napiszę na pewno osobny post. Chociaż nie nadają się do czesania, to są podstawą wykonywanych przeze mnie breloków z napisami i można z ich pomocą wyczarować cuda...trzeba tylko zaopatrzyć się w plastry na poranione paluchy :)
Za ich wielozadaniowość! Dlaczego kupuję tylko standardowe koraliki? Bo za pomocą tych właśnie nożyczek mogę otwór dopasować do sznurka, czy zajęczych uszu bez zabawy wiertarką. Miałam na początku dylemat czy notebene nowiuśkie Fiskarsy przeżyją tego rodzaju zabiegi - ale po kilkudziesięciu takich akcjach uszczerbku nie zauważam :)
Kochani, zapraszam na kolejny wpis, który pojawi się niebawem- spróbujemy w nim poskładać sznurkową laleczkę od zera - oczywiście używając przydatnych trików, żeby było łatwo, szybko i pięknie :)
Pozdrawiam ♡